Olivia ruszyła do najbliższego sklepu aby kupić najpotrzebniejsze produkty. Natknęła się tam na wścibską sąsiadkę panią Brown.
- Olivio, dawno cię nie widziałam moje dziecko. Jak sobie radzicie z Marią? - odparła kobieta.
- A całkiem dobrze… - powiedziała Olivia i chciała wyminąć wścibską sąsiadkę ale ona jej na to nie pozwoliła.
- Maria ostatnio kiepsko się czuję. Widziałam nawet jak brała tabletki niewiadomo jakiego pochodzenia. Powinnaś coś z tym zrobić…
Dziewczyna była w lekkim szoku ale nie dała po sobie tego poznać. Wyjaśniła, że tabletki przepisał Marii lekarz choć ta nawet nie posiadała ubezpieczenia. Pani Brown o tym na szczęście nie wiedziała. Olivia pośpiesznie zapłaciła za zakupy i kuśtykając pobiegła do domu. Maria już nie spała. Delikatnie się do niej uśmiechała. Zauważyła kwaśną minę u swojej córki i prawdą mówiąc trochę się zmartwiła.
- Coś się stało? - zapytała Maria.
- Może ty mi powiesz, co? Dlaczego zażywasz tabletki jakiegoś niewiadomego pochodzenia i co najważniejsze dlaczego ja o tym nic nie wiem? - zawołała rozeźlona dziewczyna.
Maria się zmieszała. Nie sądziła, że to wyjdzie na jaw.
- Te tabletki kupiłam w aptece. Są przeciwbólowe. Czasem pobolewa mnie głowa, a te tabletki mi pomagają.
- Pokaż mi je. - warknęła Olivia.
Pudełko z tabletkami było schowane pod poduszką. Było to małe plastikowe opakowanie. Na opakowaniu widniał napis: ANODYNUM.
- Czemu mi nic nie powiedziałaś? - zapytała z wyrzutem dziewczyna.
- Nie chciałam cię martwić. Masz dużo pracy. Nie chcę być dla ciebie kolejnym problemem.
- Teraz to już naprawdę głupoty opowiadasz. - westchnęła Olivia i objęła Marię. - Twoje zdrowie jest dla mnie najważniejsze. I dlatego to ja pojadę do państwa Richards i zajmę się ich domem.
- Liv….
- Ty dzisiaj odpoczywasz i niczym się nie martwisz. Musisz mi podać adres i ogólnie opowiedzieć na czym polegać będzie moja praca.
- To piętnaście kilometrów. Na pewno dasz radę?
- Oczywiście, przecież mnie znasz.
- Państwo Richards to bardzo zamożna rodzina. Mają córkę i chyba syna ale on z nimi nie mieszka. Są bardzo zajęci dlatego wynajmują kilka osób do sprzątania domu dwa razy w tygodniu i gotowania obiadów i kolacji.
- Takim to dobrze... - westchnęła Liv i pierwszy raz tego dnia się uśmiechnęła.
Maria dokładnie wyjaśniła w jakim kierunku dziewczyna ma jechać aby się nie zgubić. Olivia potraktowała tą wyprawę jako ciekawą przygodę. Mijała targi, kościół… i od razu się przy nim zatrzymała. Weszła do środka i przyklękła przy obrazie Matki Bożej aby się pomodlić. Po chwili ruszyła w dalszą drogę. Mijała najlepsze centra handlowe, restauracje i butiki. W końcu dotarła do białego piętrowego domu z czarnym dachem.
Olivii bardzo spodobał się dom ale przecież nie przyjechała tu po to by go podziwiać tylko przyjechała tu aby trochę zarobić pieniędzy. Kuśtykała ale nie zwracała na to większej uwagi. Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi.
Otworzyła jej młoda, ładna blondynka. Miała około szesnastu lat i wyglądała na bardzo zaspaną.
- Czego? - zapytała dosyć niegrzecznie.
- Dzień dobry. Przyszłam w sprawie co tygodniowego sprzątania. - odparła Olivia.
- Hm, ostatnia była jakaś… Maria? Ty na nią raczej nie wyglądasz…
- Maria to moja mama. Bardzo źle się czuła dlatego postanowiłam ją zastąpić.
- Cóż, ładnie z twojej strony. - odparła dziewczyna i ziewnęła. - W łazience znajdują się wszystkie detergenty, szmatki i takie tam. A ja idę spać.
Olivia poszła do kuchni i bez większych problemów znalazła środki, które są jej potrzebne do sprzątania. Zaczęła od mycia okien i szorowania łazienki. Dom nie należał do zaniedbanych. Liv należała do osób bardzo wytrzymałych dlatego rzadko się męczyła. Lubiła gotować. To była jej prawdziwa pasja. Jej eksperymenty były bardzo doceniane przez Marię i sąsiadów. Dziewczyna często przynosiła trochę jedzenia dla bezdomnych aby mogli się czymś pożywić.
Dzisiejszego dnia miał zamiar przygotować pikantne piersi z kurczaka z pomidorami i mozzarellą oraz sałatkę z kalafiora z oliwkami. Nie śpieszyła się. Chciała aby wszystko było przygotowane perfekcyjnie.
- Moi rodzice przyjadą zapewne o czternastej. - odezwała się Lilly pojawiając się całkowicie znikąd.
- Cóż, prawie skończyłam…
- Kazali mi zapłacić i podziękować. - odparła dziewczyna. - Sto pięćdziesiąt dolarów tak?
Olivia kiwnęła głową na znak, że się zgadza.
- Muszę cię pochwalić. Cały dom błyszczy, a jedzenie wygląda bardzo apetycznie.
- Dziękuję, na tym właśnie polega moja praca. - odparła Olivia.
Usłyszała męski głos i uznała, że czas już wracać do domu.
- Siostra!
- To ja już będę lecieć. - szepnęła Olivia i już jej nie było.
Will postanowił odwiedzić swoją siostrę i rodziców. Poczuł niesamowity zapach w salonie i pomyślał “Moja siostra sprząta i gotuje? Niemożliwe!”.
- A ty dzisiaj sama? - zapytała mężczyzna.
- Była ze mną sprzątaczka. Właśnie skończyła swoją pracę. - odparła Lilly. - Bardzo ładna, dziwi mnie to dlaczego zajmuje się właśnie tym.. Bez problemu mogłaby dostać pracę jako modelka.
- A jak ma na imię?
- No właśnie, nie zapytałam…
Will wyszedł na zewnątrz i zobaczył, że tajemnicza brunetka odjeżdża na rowerze. Gdy się na chwilę odwróciła aby poprawić siodełko Will rozpoznał w dziewczynie Olivię. Dziewczynę, którą niechcący potrącił.
- Olivia! - wykrzyknął.
Dziewczyna odjeżdżała w bardzo szybkim tempie.
“Cholera, to ten goguś!” - pomyślała rozgorączkowana dziewczyna.
- Znasz ją? - zapytała Lilly swojego brata.
- To ta dziewczyna. - wyjaśnił Will.
- Jaka znowu dziewczyna? Co ty znowu bredzisz? Masz gorączkę?
- Niee…
I już więcej się nie odzywał tylko cały czas intensywnie myślał. To już drugi raz gdy spotka tą śliczną dziewczynę. Może to coś znaczy? Może powinien za nią pojechać? Nic nie zrobił, po prostu patrzył jak odjeżdża. Ani razu się nie odwróciła.
- Co tak stoisz jak słup soli? - zapytała Lilly.
- Nic, nic…
***
W rozdziale tak naprawdę nic się nie dzieje. Maria niedługo powie co naprawdę jej dolega lub spróbuje to wyjawić. Ten rozdział jest o tyle ważny, że Will i Olivia znów przelotnie się spotykają., Chcę wam tylko powiedzieć, że to opowiadanie nie będzie tylko o nich. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Dziękuję za komentarze, one bardzo mnie motywują do dalszego pisania. Zapraszam do czytania i komentowania.
Przepraszam za błędy.
Mia
Nareszcie się doczekałam.:)
OdpowiedzUsuńRozdział króciutki, ale mi się tam podoba.:) Widzę kontrast pomiędzy siostrą Willa, a Olivią. Mimo to fajnie to napisałaś, choć liczyłam, że troszkę porozmawiają.:D
Dobra, nie narzekam, czekam na kolejny.:)
Im więcej wątków, tym lepiej !
Pozdrawiam serdecznie,
la_tua_cantante_
GENIALNE <3
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie, mimo, że to dopiero początek.
adrenaline.
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj postanowiłam do Ciebie wpaść i widzę, że nie popełniłam błędu, a wręcz przeciwnie!
OdpowiedzUsuńWszystko bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że Olivia i Will ponownie wkrótce się spotkają.
Jeju, co dolega Marii...?
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! :)
niewolnocy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/
Pozdrawiam, M.
S U P E R ;*
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga ! Opowiada o realistycznym zyciu młodej dziewczyny.Na swiecie jest duzo dziewczyn takich jak Olivia.
Szkoda mi jej jak cholera , no ale coz na swieciemusza byc tez tacy bieni :(.
I mam przeczucie, ze Will to syn tej Marii. Ale nic nie wiem na pewno , bo to ty piszesz bloga !
Czekam na next i zapraszam do sb;)
~Panna Domka
Witaj :)
OdpowiedzUsuńCzemu Marie nie powiedziała jej o tych tabletkach? Rozumiem, ze nie chciala ją martwić, ale przecież trzeba kiedyś powiedzieć prawdę i kiedyś zawsze kłamstwo musi wyjść na jaw...
Lily polubiła Olivię. A Will mógł wcześniej przyjść, to spotkałby sie z nią, a teraz już po ptakach ;/.
Pozdrawiam!
Amy :)
Cudo! :)
OdpowiedzUsuńLece dalej. A w ostatnim rozdziale sie bardziej rozwine.
Pozdrawiam!
Fajnie, ciekawie lece dalej :p
OdpowiedzUsuń