niedziela, 8 czerwca 2014

1. Wypadek

Być tak młodym, a jednocześnie czuć, że coś ważnego cały czas umyka. Will dorósł zdecydowanie zbyt szybko. Jako dwudziestolatek wyprowadził się z domu rodzinnego. Miał dość narzucania woli ojca i mówienia mu cały czas co ma robić. Mieszkał sam od pięciu lat i było mu z tym dobrze. Był architektem krajobrazu. To była jego prawdziwa pasja. Swoje biuro prowadził w swoim mieszkaniu. Dobrze zarabiał, a wieczorem zawsze znajdował czas dla przyjaciół i kobiet. Uważał, że związki nie są dla niego ale krótkie romanse, a i owszem. Ze swoją rodziną miał bardzo mało wspólnego. Tylko matka i siostra rozumiały jego pasję. Ojciec był do tego wszystkiego bardzo sceptycznie nastawiony.
  Dzisiaj miał się odbyć bankiet w domu jego rodziców. Oczywiście jego obecność była niezbędna. Will nie lubił takich imprez. Czasem miał wrażenie, że został podmieniony przy porodzie bo zupełnie nie pasował do obrazu swojej rodziny. Ich snobistyczne zachowanie  bardzo mu przeszkadzało. Garnitur zupełnie do niego nie pasował. Zazwyczaj ubierał się dość luźno. Był trochę rozkojarzony. Miał bardzo męczące popołudnie. Wsiadając do samochodu nie sądził, że jednym zrządzeniem losu może się wszystko zmienić. Jechał powoli choć co jakiś czas oczy same zamykały mu się ze zmęczenia. Monotonność swojego życia go przerażała. Był szczęśliwy, że może robić to co kocha ale wciąż czegoś mu brakowało. Nagle na drodze pojawiła się dziewczyna, którą zaskoczony Will próbował ominąć ale mu się to nie udało. Zszokowany mężczyzna podbiegł do nieprzytomnej dziewczyny aby sprawdzić puls. Na szczęście żyła ale była nieprzytomna. Will przyjrzał jej się uważnie. Nie miała na sobie butów, była brudna, jej kruczoczarne włosy sterczały na wszystkie strony ale… Była piękna. Spotykał wiele kobiet, które były piękne ale miały na twarzy tonę makeup’u. Naturalna uroda tej dziewczyny powalała na kolana. Gdy zaczęła się budzić Will odetchnął z ulgą. Miał nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało.
- Panienko, nic ci się nie stało? - zapytał Will patrząc dziewczynie w oczy.
- Hej, kim ty to diaska jesteś?! - zawołała zbulwersowana dziewczyna. - Puść mnie!
- Nie chciałem cię potrącić. Po prostu pojawiłaś się na drodze tak niespodziewanie, a ja nie wiedziałem jak zareagować. - wyjaśnił Will.
  Zdenerwowana dziewczyna ani myślała rozmawiać z tym wypacykowanym gogusiem. Garnitur, drogie auto i krnąbrne spojrzenie to nie dla niej, więc wolała takiemu komuś nie wchodzić w paradę. Zamierzała wstać i wrócić tam skąd się pojawiła, ale Will ją. zatrzymał.
- Gdzie się wybierasz paniusiu? Jedziemy do szpitala na obserwację. Lekarz musi cię zbadać.
  “Szpital?” - pomyślała - “Co to do nie!” Była nieubezpieczona więc każda wyprawa do szpitala skończyła by się wielkim niepowodzeniem i stratą pieniędzy, których nie posiadała.
- Nie. - odparła. - Dziękuję za pomoc wypacykowany gogusiu. Jestem cała. Wracaj tam skąd się wziąłeś.
  Will zauważył, że dziewczyna kuśtykała. Chciał jej pomóc ale odrzuciła jego dobre zamiary.
- Łapy przy sobie. - syknęła.
  Gdy odchodziła Will zdecydował, że chce poznać imię nieznajomej.
- Powiesz mi chociaż, jak masz na imię?! - zawołał mężczyzna.
Dziewczyna spojrzała na niego i uznała, że swoje imię może mu zdradzić. - Olivia! - odkrzyknęła i już jej nie było.
  Bieg z zwichniętą kostką był naprawdę trudny. Dzisiaj musiała przyznać, że mimo wszystko ten dzień był dla niej udany. Zarobiła aż sto pięćdziesiąt dolarów. Rzadko chodziła do szkoły. Jej opiekunka Maria uczyła ją w domu. Namawiała ją aby zaprzyjaźniła się ze swoimi rówieśnikami i nie spędzała tylko czasu ze starszymi ludźmi. Maria marzyła aby Olivia poznała jakiegoś bogatego mężczyznę i poprawiła zarówno swoje jaki i jej warunki życia. Gdy Olivia wróciła do domu to Maria się lekko przeraziła. Dziewczyna wyglądała na bardzo zmęczoną, a w dodatku utykała.
- Dziecko, co ci się stało?! - zawołała Maria.
- Miałam wypadek. - wyznała Olivia. - Trochę boli ale to nic wielkiego.
- Pokaż mi to. - warknęła kobieta.
- Nie złość się. Przyniosłam nam chleb i trochę mleka.
- Powiedz dokładnie co się stało.
- Potrącił mnie jakiś goguś w garniturze…
- Co?! Nie miał wstydu.! Mógł się chociaż zatrzymać…
- Zatrzymał się i nawet chciał mnie zawieść do szpitala. Nie zgodziłam się. Szkoda czasu. Ja muszę pracować.
- Przepraszam cię że jestem taka stara i nie daję rady.
  Maria posmutniała, a Olivia podeszła do niej i ją mocno przytuliła.
- Gadasz głupoty. - westchnęła Olivia. - Robisz co w twojej mocy. Rozumiem, że jesteś już słaba ale ja tu po to jestem aby ci pomóc.
- W swoim wieku powinnaś bawić się, tańczyć, studiować i spotykać z różnymi mężczyznami.
- Nie, ja powinnam być tutaj z tobą. - odparła Olivia i zaczęła robić kolację dla siebie i Marii.
  Nie miały za wiele ale wystarczało im to bo miały siebie. Olivia ciężko pracowała aby zapewnić byt sobie i swojej przybranej matce. Kochała ją i wierzyła, że jeszcze w ich życiu zaświeci słońce. Przychodził do nich piesek który się wabił Bob. Został porzucony przez swoich właścicieli, a Olivia postanowiła, że będzie go dokarmiać. To był trzeci członek rodziny de Luna. Olivia nie znała swojego nazwiska ale często używała nazwiska Marii. Nie chciała być gorsza od innych.

***
   Will nie ukrywał, że nudził się jak mops na przyjęciu zorganizowanym przez jego rodziców. Nawet nie tańczył. Swój czas spędzał ze swoją młodszą siostrą Lilly. Miał wrażenie, że tylko ona była dla niego jedynym wsparciem. Cały czas odtwarzał spotkanie z nieznajomą, którą potrącił samochodem. Podczas bankietu można by dostrzec różnego rodzaju kobiety. Te które się narzucały oraz te które cierpliwie czekały ale cały czas sugestywnie patrzyły na swoją potencjalną ofiarę.
  Znał Mandy od dziecka. Miała ciemne włosy, zielone oczy i w dodatku miała idealne kształty. Była naprawdę prześliczna lecz Will nie chciał się wiązać a co za tym idzie nie chciał niszczyć ich wieloletniej przyjaźni.
- Will, dlaczego nie tańczysz? - zapytała Mandy.
- Wiesz, jakoś nie mam ochoty. - odparł Will i lekko się do niej uśmiechnął. - Chyba wrócę do domu, mam masę zamówień na przyszły tydzień.
- Ale ze mną nie zatańczysz? - zapytała dziewczyna.
- Dla ciebie zrobię wyjątek.
  Od kilku miesięcy Mandy zachowywała się względem Willa bardzo dziwnie. Lilly wciąż mu powtarzała, żeby uciekał gdzie pieprz rośnie przed tą siejącą zamęt modliszką.
- Jesteś jakiś nieobecny. - wytknęła mu dziewczyna.
- Raczej zmęczony…
  Will próbował się tłumaczyć ale Mandy wyczuwała, że coś dziwnego dzieje się z mężczyzną.
- Chcesz się stąd wyrwać? - wyszeptała.
- Słucham?
- Ucieknijmy stąd. - oznajmiła dziewczyna.
  Willowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Złapał Mandy za rękę i pociągnął w stronę tylniego wyjścia. W trakcie cały czas się rozglądał na boki czy czasem rodzice na niego nie zerkają. Na szczęście wszystko się udało.
- To co teraz? - zapytał Will.
  Mandy spojrzała na niego w ten bardzo szczególny sposób, zarezerwowany tylko dla niego. Złapała go za rękę, ale Will gwałtownie się od niej odsunął.
- Posłuchaj, chyba musimy poważnie porozmawiać. - zaczął. - O kilku tygodniu zachowujesz się względem mnie bardzo dziwnie. Mam wrażenie, że czujesz do mnie coś więcej niż przyjaźń. Czy to prawda?
  Dziewczyna znacząco się zarumieniła.
- Will, nie chcę niczego komplikować. Po prostu chcę spędzać z tobą czas. Nie umiem tego nazwać.
  Mężczyzna odetchnął z ulgą.
- Czyli przyjaźń? Nie chcę żeby między nami były jakieś niesnaski.
  Will mocno przytulił się do dziewczyny i zaproponował wspólny wypad do baru z szybką obsługą. Odkąd pamiętał większość czasu wolnego spędzał z Mandy. Rodzice mieli zazwyczaj swoje sprawy. Często traktowali go ozięble i w ogóle nie próbowali go zrozumieć. Ze względu na Lilly postanowił na chwilkę wrócić na przyjęcie.
- Gdzieś ty był? - zapytała rozeźlona Lilly.
- Byłem z Mandy. - oświadczył Will.
- Z tą modliszką? A własną siostrę zostawiłeś na pastwę losu. Piękne dzięki. Niedługo zostaniesz całkowicie zjedzony przez nią.
- Nie mów tak od niej. - warknął mężczyzna.
- Jeszcze wspomnisz moje słowa.
  Jego siostra była od niego młodsza o siedem lat. Wyglądem zupełnie się od niego różniła. Miała blond włosy, niebieskie oczy i była bardzo niska. Kochał ją ponad wszystko. Była dla niego jedną z najważniejszych osób w życiu. Nie rozumiał jej niechęci do Mandy. Lilly zawsze potrafiła wyczuć charakter drugiej osoby dlatego dziwił się, że tak ostro oceniała jego przyjaciółkę.
- Poznałem dzisiaj kogoś. - wyznał Will.
- Dziewczynę?
- Można tak powiedzieć. Była naprawdę prześliczna, ale nie sądzę, że jeszcze kiedyś ją spotkam…
- Znam ją?
  Will przypomniał sobie, że Olivia nie miała na sobie butów, a jej ubranie nie powalało jeśli chodzi o markę czy styl. Zapewne miała o wiele więcej takich problemów, które dla niego były po prostu błahe.
- Raczej nie sądzę…
   Dzisiejszego wieczoru Olivia nie mogła spać. Może to ze zmęczenia, a może z powodu dzisiejszych wrażeń ale cały czas analizowała sobie jak doszło do wypadku. To była jej wina. Po wykonanej pracy śpieszyła się do domu aby coś zjeść i odpocząć. Nie zauważyła nadjeżdżającego samochodu i po prostu wpadła pod koła. Twarz mężczyzny, który ją potracił miała w sobie pewien magnetyzm, czas. Nie umiała tego sobie wyjaśnić. Postanowiła więcej o tym nie myśleć. Jutro czekała na nią praca i mnóstwo obowiązków.

***
Nowy rozdział, nie wiem jak wam się spodoba. Rozdziały będę wstawiała co niedziele. Życzę miłego czytania, i zapraszam do komentowania. 
Mia

7 komentarzy:

  1. Jestem pod wielkim wrażeniem!
    Rozwinęłaś się jako pisarka i tu u góry mamy tego piękne dowody. Co mam powiedzieć. Podoba mi się pomysł na fabułę opowiadania, sam adres bloga jest intrygujący - Uliczny Anioł, Anioł Ulicy w dosłownym tłumaczeniu tak? Nie wiem, w jakim kraju rozgrywa się akcja, ale przywodzi mi na myśl brazylijskie telenowele. Jestem bardzo ciekawa dalszych losów Olivii, którą zdążyłam polubić.:) Ma dziewczyna charakterek. Will, trudno mi powiedzieć cokolwiek o tej postaci, bo jakoś nie wbiła mi się w pamięć.:P Mia, pisz dalej, bo to opowiadanie zapowiada się niesamowicie.:)
    Pytałaś jak ja to robię, że pisze świetnie.:P To Ty mi powiedz jak to robisz, że piszesz i tworzysz tak ZAJEBISTE historie?!:D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    PS. Fajny szablon.:)
    PS. 2. Jest możliwość informowania? Jeśli tak to proszę o informacje na www.dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com lub na gg 45491726

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia rozgrywa się w Denver. Oczywiście będę informować, cieszę się że ci się podoba ;)

      Usuń
  2. Super! Bardzo fajna jest ta historia :). I zauważyłam też, że coraz lepiej Ci idzie z pisaniem.
    Chłopak nie powinien słuchać swoich rodziców. Ma swoje życie...
    Teraz na pewno będzie szukać Olivii. Oboje o sobie rozmyślają <3. Romans się szykuje :D
    Myślę, że Will po prostu jeszcze nie znalazł swojej wybranki ( znalazł, ale jeszcze o tym nie wie :D ) i słucha się wszystkiego kto mu coś powie.
    Mam złe przeczucia co do Maddy. Ona będzie go chciała usidlić.
    Lily naprawdę polubiłam!
    Pozdrawiam!
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem jeszcze nic w stanie powiedzieć. Mam mieszane uczucia :)
    Porządnie skomentuje drugi rozdział,

    PS. Lily i Maddy to ostatnio bardzo modne imiona :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial bardzo dobry, widac w twoim stylu duza zmiane. Na lepsze, rzecz jasna. Przepraszam, ze tak dlugo mi zajelo tu trafic, ale koniec roku... Rozumiesz. Lece czytac dalej, mam nadzieje, ze bedzie rownie swietny, co ten! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie rozwoju wydarzeń się nie spodziewałam, zaskakujesz i to bardzo fajnie.

    OdpowiedzUsuń