- Ana, czemu kłamiesz? - zapytał Max
- Jestem zwykłą striptizerką, kto mi uwierzy? - westchnęła Ana. - Nikt.
- Zostaniesz objęta programem ochrony świadków. Będziesz bezpieczna.
- A moi bliscy?
- Będziesz musiała zniknąć. - odparł Max. - Zrobimy wszystko co w naszej mocy aby Chris cię nie odnalazł. Zapewnimy najlepszą ochronę twojej rodzinie i bliskim. Zeznaj na jego niekorzyść. Twoje zeznania bardzo nam pomogą.
Ana długo się zastanawiała jaką ma podjąć decyzję. Miała mętlik w głowie. Martwiła się o ojca i o swoich braci. Byli dla niej najważniejsi. Z kolei Olivia była dla niej jak siostra. Dobrze wiedziała, że jeśli wyjawi wszystko co wie to już nigdy nie będzie miała możliwości tu wrócić. Była kompletnie zagubiona. Bała się o życie swoich bliskich. Chociaż patrząc na to z zupełnie innej perspektywy dostała drugą szansę na zupełnie nowe życie.
- A kim był ten Alex Roberts? - zapytała nagle Ana.
- Okazało się, że jego dokumenty zostały sfałszowane. Niejaki Alex Roberts zmarł dziesięć lat temu na raka płuc, a jedyny który żyje mieszka w Miejscowym Domu Starości i w tym roku kończy dziewięćdziesiąt lat. - wyjaśnił Max.
- Więc kto to jest?
- Właśnie to cały czas próbujemy ustalić.
- Szkoda człowieka. - westchnęła. - Chyba podjęłam decyzję. Wiem już co zrobię.
***
8 godzin wcześniej,Chris umówił się z Andy'm w swojej dwupiętrowej willi. Mieli omówić zasady członkostwa w ZGO. Nicole spędzała z nim dużo czasu w łóżku. Nie była do końca prawdomówna w swoich rozmowach z Aną. Specjalnie chciała wprowadzić ją w błąd aby ta się trochę przestraszyła i przestała rozmyślać nad rezygnacją z pracy w klubie.
- Nie wierzę, że chcesz go przyjąć do naszej grupy. - westchnęła i pocałowała go w nos. - To półgłówek
- Wiem, kochanie ale dużo o nas wie. I dlatego należy się go pozbyć.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Trzeba go wyeliminować, maleńka. - odparł Chris i przebiegle się do niej uśmiechnął. - On przyjdzie za niecałą godzinę więc...
- Rozumiem, że mam sobie pójść?
Chris lekko się do niej uśmiechnął. Ubrał się garnitur, schował pistolet i czekał. Wezwał do siebie swojego ochroniarza, Siergieja. Miał metr dziewięćdziesiąt pięć wzrostu, był dobrze zbudowany i dobrze znał wschodnie sztuki walki. Był idealny do tej pracy. Po kilku minutach Chris usłyszał, że ktoś otwiera drzwi. Do salonu wszedł uśmiechnięty Andy. Był sam.
- Widzę, że ładnie się tu urządziłeś. - odparł Anakonda. - Dom jak marzenie.
- Lata pracy. - odparła cicho Chris.
- Bardzo się cieszę, że będę mógł zostać członkiem ZGO. Chyba właśnie dlatego chciałeś się ze mną spotkać.
- Tak, poniekąd. Poznajcie się, to Siergiej mój ochroniarz, a to Andy mój dawny przyjaciel. - odparł Christopher.
- Miło mi poznać. - powiedział szybko Andy wyciągając rękę do Siergieja.
Siergiej lekko się uśmiechnął do niego. Uściskał jego dłoń i mocno popchnął go na kanapę.
- O co chodzi panowie? - zapytał Andy nie widząc o co chodzi.
- Nie jesteś dość dobry aby przyłączyć się do naszej organizacji. - stwierdził Chris.
- Policja na pewno się ucieszy gdy im o wszystkim opowiem. - oznajmił Andy z zamiarem opuszczenia tego pomieszczenia.
Siergiej go powstrzymał. Miał groźne spojrzenie dlatego Anakonda nie chciał go prowokować.
- Myślisz, że pozwolę Ci stąd tak po prostu odejść,? - zapytał Christopher i się lekko zaśmiał.
Andy był przygotowany na taką ewentualność. Parę lat spędzonych w więzieniu nauczyło go jednego. Nie ufaj nigdy tym którzy chociaż raz zdradzili. Próbował wyrwać się z uścisku Siergieja który wciąż bardzo mocno trzymał go za ramię i nie pozwalał na żaden ruch. Nie zamierzał jednak się poddawać. Nawet jeśli miał umrzeć to tylko i wyłącznie w walce. Anakonda ugryzł Siergieja w rękę i próbował się wydostać z jego silnych objęć. Gdy Chris wyciągnął spod marynarki pistolet, Andy nie czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Kopnął Siergieja w nogę i wykorzystując jego słabość wyrwał się z jego uścisku. Zamierzał stamtąd jak najprędzej uciec. Niestety Chris był o wiele szybszy. Bardzo dobrze radził sobie z bronią dlatego wystarczyło jedno pociągnięcie za spust. Mierzył prosto w jego klatkę piersiową. Anakonda jeszcze przez chwilę przyglądał mu się. Dobrze wiedział, że to koniec. Jego życie dobiegało właśnie końca ale miał nadzieję, że jego dawny przyjaciel zostanie wkrótce ukarany za swoje okrutne czyny. Sam nie był lepszy. Zabijał, okradał i manipulował.
***
Mike opowiedział o całej historii Olivii, Willowi i Lilly. Mandy nie było szczególnie tym zainteresowana.- Muszę tam do niej jechać. - oznajmiła Liv. - Trzeba ją jakoś wesprzeć.
Will cały czas głaskał ją po ręcach aby dodać jej otuchy. Mandy cały czas im się przyglądała. Will tylko przy Liv stawał się taki opiekuńczy. Jej tak nigdy nie traktował. Miała wrażenie, że jej szansa na poślubienie tego mężczyzny z każdym dniem coraz bardziej maleje.
- Nie panikuj. - odparł Mike. - Ana jest pod opieką Max'a.
- Jak mam nie panikować?! - zawołała Liv.
Nagle zadzwonił telefon komórkowy Mike'a. Chłopak cały czas machał głową, że rozumie i co jakiś czas spoglądał na Olivię.
- I co, i co? - dopytywała się Liv.
- Zaraz tu przyjadą i o wszystkim nam opowiedzą. - wyjaśnił Mike.
Olivia nie potrafiła nie panikować. Bardzo się martwiła o swoją przyjaciółkę. Od samego początku czuła, że ich niespodzianka to będzie jeden wielki niewypał. Nie sądziła, że to aż tak źle się skończy. Po półgodzinie nadjechał samochód a wraz z nim Max i Ana. Gdy tylko się pojawili Olivia od razu się ożywiła i rzuciła się jej w ramiona.
- Ana, jak ty się czujesz? - pytała Liv.
- Dobrze. - odpowiedziała Ana lekko się od niej odsuwając.
- Jesteś zła? - zapytała. - Przepraszam za wszystko. Przygotowaliśmy dla ciebie prezent i tort. To miała być niespodzianka. Niestety nie najlepiej to wszystko się skończyło.
Spojrzenie Any było bardzo smutne. Jakieś takie nieobecne. Liv od razu to zauważyła.
- Co się dzieje? - zapytała Liv.
- Liv, wyjeżdżam na studia. - oznajmiła Ana.
- Och, to wspaniale! - zawołała. - A kiedy?
- Jutro.
***
Długo mnie nie było. Bardzo zastanawiałam się jak to opisać. Rozdział jest krótszy niż planowałam.Jest jednym z ważniejszych w tym opowiadaniu. Więc Alex Roberts to tak naprawdę...? :D heh, Mam nadzieję, że chociaż wam się spodoba ten rozdział. Wstawiłam go później niż planowałam, wczoraj nie miałam do tego głowy, Brazylia:Polska, emocje i nie mogłam się skupić.
Zapraszam do czytania i komentowania.
Przepraszam za błędy.
Mia
Jej, ale się podziało.
OdpowiedzUsuńTakiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Że Alex to Anakonda? Znaczy wtedy, gdy spotkali się w parku, to się domyślałam, że to może być on, ale nie spodziewałam się, że zostanie zabity.
Biedna Ana, to była dla niej na pewno cholernie ciężka decyzja :(
Ale przynajmniej będzie bezpieczna. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Will jest taki fajny, opiekuńczy i wogóle <3 Mógłby spokojnie zostać moim mężem :D
No cóż, czekam z niecierpliwością na nexta :D
Weny ;*
Ściskam ;*
e_schonheit ;*
Co taki krótki ten rozdział. :( Mimo wszystko jest na prawdę bardzo fajny. Nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń i jest to dla mnie duży szok! Myślałam, że Anakonda jeszcze namiesza w opowiadaniu, a proszę, naszykowałaś dla nas coś zupełnie innego. :) Jestem ciekawa co jeszcze planujesz - pewnym jest, że sprawa morderstwa Anakondy nie przejdzie bokiem i Chris będzie miał poważne problemy. Boję się tylko o Anę... Mam nadzieję, że wszystko będzie okey, i nikt nie będzie chciał się na niej zemścić za te zeznania obciążające Chrisa.
OdpowiedzUsuńJa nadal czekam na rozwój akcji między Willem, a Liv! Wiem, że oboje mają dość trudne charaktery, no ale, nie mogę się doczekać tego momentu, kiedy zajdzie między nimi coś więcej.
Czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam, M.
Też czekam aż Ci dwoje w końcu w mojej głowie bardziej się do siebie zbliżą ;D heh
UsuńFajny, krótki rozdział, ale niedobra Salvio i tak się ociągała z przeczytaniem, bo jest leniwa, a jej tyłek rośnie... Mam nadzieję, że ogólnego sensu mojej wypowiedzi się dopatrzyłaś. Rozdział bardzo sympatyczny, prawie tak sympatyczny, jak Mistrzostwa Świata w siatkówce... żartuję, ja czekałam tylko na moment aż będą ściągać ze szczęścia koszulki.
OdpowiedzUsuńAle namąciłaś! Ale podoba mi się to... Ana będzie w pod ochroną? Cholera. Zabierasz Olivi, każdego... No, ale ja już się domyślałam, kto jej będzie musiał wystarczać. MHM.
Rozumiem Twój nastrój, jesteśmy najlepsi na świecie, emocje, nerwy były w tym finale heh :D
UsuńJak to się stało, że nie skomentowałam nie wiem.
OdpowiedzUsuńPrzeczytać, przeczytałam od razu.:P
Rozdział fantastyczny.:)