niedziela, 13 lipca 2014

6. Gość z przeszłości

   Ana poprowadziła swoją przyjaciółkę do lekarza. Opiekowała się nią i wierzyła, że wszystko będzie dobrze. Modliła się aby niepotrzebna była operacja. Olivia bardzo długo była badana przez miejscowego lekarza. Oglądał nogę z różnych stron, macał ją i sprawdzał w czym tkwi cały problem. Okazało się, że Olivia ma skręconą kostkę i w dodatku nadwyrężone ścięgna. Wysoka temperatura ciała była spowodowana bólem o bardzo dużym nasileniu. Lekarz usztywnił i zabandażował nogę, przepisał maść i antybiotyk. Wstrzyknął jej także ziołowy preparat aby załagodzić ból. Olivia czuła się trochę lepiej. Chociaż wciąż kręciło jej się w głowie. Wiedziała jednak, że gorączka trochę opadła, a noga jakby mniej bolała. Gdy wyszła z gabinetu lekarskiego to jej przyjaciółka na nią czekała. Ana od razu wzięła od niej recepty i wykupiła wszystkie lekarstwa. Były dość drogie dlatego Liv protestowała i nie chciała aby przyjaciółka jej w ten sposób pomagała. W drodze do domu Olivia w pewnym momencie ustanęła. Uważnie przyjrzała się Anie.
- Skąd masz na to wszystko pieniądze? - zapytała Olivia wskazując na torbę z lekarstwami.
- Przecież pracuję w sklepie… - zaczęła Ana.
- Nie kłam. Byłam tam wczoraj. - odparła Liv. - Nikt nie słyszała o żadnej Anie Shannon.
- To nie tak. Mogę się wytłumaczyć? . - odparła Ana.
- Na to liczę. - powiedziała Olivia.
- No bo rzeczywiście pracowałam w jednym ze sklepów z bielizną, ale zostałam zwolniona. Długo szukałam pracy, łapałam się różnych prac dorywczych aż w końcu podjęłam się pracy jako…
- Jako kto?
- Striptizerka. - szepnęła Ana i zwiesiła głowę.
- Ana, co ty mówisz?
- Wiem, że to złe ale zrozum mnie. Potrzebuję dobrze płatnej pracy aby utrzymać rodzinę. Nic złego tak naprawdę nie robię.
- Nic złego? - zapytała Olivia. - Okłamałaś mnie, a w dodatku popełniasz grzech ciężki rozbierając się przed obcymi facetami. To dla ciebie nic?
- Póki co, jestem do tego zmuszona. - powiedziała twardo Ana.
- Zawsze jest jakieś wyjście…
- Ty nic nie rozumiesz Liv. Ty i Maria tworzycie rodzinę. Pomagacie sobie nawzajem i dbacie o siebie. Ja i mój ojciec nie mamy ze sobą żadnego kontaktu choć mieszkamy w jednym domu. Moi bracia są wciąż poza domem, a gdy wracają potrzebują dużo pożywnego jedzenia. Zrozum, to wszystko kosztuje. Chociaż spróbuj to w pewnym sensie zaakceptować.
  Olivia długo przyglądała się swojej przyjaciółce. Z jednej strony ją rozumiała ale z drugiej jej zachowanie było wbrew jej wszystkim moralnym zasadom. Zawsze ją szanowała i podziwiała. Najbardziej zabolało ją jej kłamstwo, które ciągnęła bardzo długo. Gdyby nie przypadkowa wizyty Oliwii w sklepie z bielizną pewnie nigdy by się o tym nie dowiedziała. Nie miała prawa oceniać innych ludzi. Nie była Bogiem. Mogła tylko spróbować zrozumieć Anę i wspierać jej poczynania.
- Ana, kocham cię jak siostrę. - odparła Olivia. - Nie będę cię oceniać ani besztać za to czym się zajmujesz. To twoja decyzja. Wiedz, że zawsze będę cię wspierać i pomagać w trudnych sytuacjach. Nie jesteś sama.
  Olivia objęła przyjaciółkę aby dodać jej otuchy. Wierzyła, że wszystko jakoś się ułoży. Teraz musiała głownie myśleć o sobie. Była niezdolna do jakiś większych czynności fizycznych co oznaczało, że była uziemiona. Noga w bandażu miała pozostać przez około sześć tygodni. Gdy wracała do domu zauważyła, że przed kamienicą stał jakiś nieznajomy mężczyzna. Nigdy wcześniej go tutaj nie widziała. Wyglądał na około czterdzieści parę lat. Był wysoki, miał około metr osiemdziesiąt wzrostu, muskularną postawę i dziwnie tajemniczy uśmiech. Stał cały czas przy wejściu jakby szukając kogoś wzrokiem. Olivia udała, że go nie widzi ale gdy tylko ją zauważył zaczął się jej dziwnie przyglądać, przenikać wzrokiem i patrzeć na nią w dość dziwny sposób.
- Przepraszam, czeka pan na kogoś? - zapytała dziewczyna.
  Nie wiedziała czy to z ciekawości czy może ze zwykłego zainteresowania ale musiała wiedzieć.
- Właściwie to tak. Szukam pewnej kobiety. - wyjaśnił mężczyzna.
- Może znam. Jak ma na imię?
- Maria De Luna. Zna ją pani?
- Tak, to moja matka. - odparła zaskoczona Olivia. - Kim pan jest?
  Mężczyzna zachwiał się na nogach i zupełnie nie wiedział co ma jej powiedzieć. Czy to była jego córka? Maria powiedziała, że oczekuje syna czyżby kłamała?
- Kevin Gahan. Chyba jestem twoim ojcem. - odparł mężczyzna nie wiedząc co ma począć ze swymi rękami.
  Nie wiedział czy ma ją objąć czy przytulić. Przez tyle lat bił się z myślami czy dobrze zrobił zostawiając Marię samą ze wszystkimi problemami. Teraz wiedział, że popełnił wielki błąd i będzie mu ciężko to wszystko naprawić.
- To chyba jakieś nieporozumienie. - odparła powoli Olivia.
  Zdezorientowana dziewczyna zaprowadziła Kevina do swojego mieszkania. Maria spała i zupełnie się nie spodziewała, że zaraz spotka swoją pierwszą wielką i jedyną miłość. Będzie musiała się zmierzyć ze swoją przeszłością, która wciąż nawiedzała ją w snach.

***
   Will siedział w swoim mieszkaniu i oglądał jakąś komedię romantyczną. Nawet nie wiedział o czym była bo cały czas myślał o Olivii i jej zdrowiu. Nie mógł się na niczym skupić. Mówiła, że go nie potrzebowała ale dobrze wiedział, że tak nie było. Mógł do niej pojechać aby dowiedzieć się jak się czuje ale uznał, ze kobiety takie jak Olivia nie lubią jak ktoś im się narzuca. Z drugiej strony cholernie się o nią martwił. Czy to możliwe że zaczął się do niej przywiązywać? Żadna mu kobieta nie wywarła na nim takiego wrażenia. Gdyby mógł spędzał by z nią każdy dzień i… noc. Jednak ona była uparta i nie chciała od nikogo pomocy co było jej wielką wadą. Nie wiedział co tak bardzo go do niej przyciąga. Zupełnie do niego nie pasowała. Była inna, niewykształcona i nieobyta w towarzystwie. Była jak nieoszlifowany diament. Przecież mogła być kimkolwiek chciała. Musiała tylko w to uwierzyć. Will nie rozumiał dlaczego wciąż myśli o tej dziewczynie. O jej długich kruczoczarnych włosach, które sterczały na wszystkie strony o jej uśmiechu, który mimo wszystko zarażał innych swoim optymizmem, i o jej oczach ciemnych jak smoła. Podobała mu się od samego początku. Olivia ubierała się na sportowo dlatego trudno było przyjrzeć się jej kształtom pod ubraniem. Will domyślał się, że pod tym za dużym ubraniem kryje się jej prawdziwy charakter i namiętność.
- Boże, co ja wyprawiam. - westchnął Will. - Marzę o dziewczynie, której w żaden sposób nie mogę mieć. Co się ze mną dzieje? Przecież mogę mieć każdą. Ale ona…
  Will postanowił, że musi jakoś sobie z tym wszystkim poradzić. Nigdy nie miał takiego problemu z żadną kobieta. Nawet jego pierwsza miłość tak go nie pobudzała jak Olivia. Jego rodzice oczekiwali, że Will ożeni się z Mandy. Myśleli, że ich długoletnia przyjaźń to zalążek wielkiego uczucia, które poprowadzi ich przed ołtarz. Gdy wiedzieli o czym teraz myśli Will na pewno by go wydziedziczyli. Mężczyzna nigdy nie słuchał swoich rodziców ale może tym razem mieli rację?
  Do mieszkania Willa ktoś zapukał. Mężczyzna nie kwapił się do otworzenia drzwi ale gdy usłyszał, że to jego siostra Lilly to od razu się ucieszył, że ją zobaczy.
- Lilly, cieszę się że cię widzę. Bo naprawdę wariuję. - zawołał ucieszony Will i uściskał siostrę z całej siły.
- Przyniosłam ci zapiekankę. Sama ją zrobiłam i pomyślałam, że tobie też przyniosę. - wyjaśniła Lilly.
- Znowu nikogo nie ma w domu?
- Rodzice znów są zajęci swoimi sprawami. - odparła Lilly. - Jesteś zły, że przyszłam?
- Nie, oczywiście że nie. Po prostu do głowy przychodzą mi głupie myśli.
- Jakie? Co się dzieje?
- Jak odczuwa się do kogoś pożądanie, namiętność, przywiązanie to może to być początek jakiegoś głębszego uczucia? - zapytał niepewnie Willa.
- Niekoniecznie. - odparła Lilly. - Nie mów, że ty i modliszka…?! Tylko nie to!
- Nie, tu nie chodzi o Mandy. Jest ktoś inny.
- Ufff… - odetchnęła z ulgą Lilly. - Mogę ci tylko powiedzieć, że jesteś na najlepszej drodze aby się zakochać braciszku. Do czego to doszło, że to ja udzielam ci rad, a nie ty mi.
- Nie, tylko nie w niej. - odparł Will - Jak to powstrzymać?
- Chyba już na to trochę za późno, nie uważasz?

***
   Olivia zaprowadziła Kevina do mieszkania jej i Marii. Kobieta smacznie spała i nie słyszała jak ktoś wszedł do środka. Olivia tyle razy jej powtarzała, że powinna się zamykać zwłaszcza w takiej okolicy w jakiej mieszkały to niebezpieczne.
- Obudzę ją. - odparła Olivia.
  Kevin nie zwracał na nią uwagi. Wpatrywał się w śpiącą Marię, jego dawną dziewczynę, kochankę i kobietę którą bardzo mocno skrzywdził. Prawie się nie zmieniła. Pojawiło się kilka zmarszczek ale jej uroda wciąż wzbudzała w innych zachwyt. Trochę się zaniedbała. Gdy powoli zaczęła się budzić w jej oczach można było dostrzec zmęczenie, strach i złość.
- Liv, co się stało? - pytała zmartwiona Maria.
- Nic takiego. To są następstwa wypadku, który się niedawno zdarzył. Mamo, masz gościa.
  Maria spojrzała na mężczyznę, który przyszedł wraz z Olivią. Tych oczu po prostu nie mogła zapomnieć. Kevin Grahan, jej największa miłość, jej największe utrapienie. Ojciec jej syna. Osoba, która w dużym stopniu zniszczyła jej życie.
- Co ty tu robisz?! - wykrzyknęła zdenerwowana Maria.
- Mar, chciałbym z tobą porozmawiać… - zaczął Kevin
- Nie mów do mnie Mar. Mam na imię Maria. Dla ciebie pani De Luna. - warknęła Maria. - Wyjdź stąd i nigdy tu nie wracaj. Jak ci się w ogóle udało mnie znaleźć?
- Jestem detektywem. - odparł Kevin. - Mam swoje sposoby. Posłuchaj, wiem że masz do mnie wielkie uraz i tak naprawdę masz absolutną rację ale tu chodzi o naszą córkę.
 - My nie mamy żadnej córki!
- A ta dziewczyna, kim ona dla ciebie jest? - zapytał mężczyzna wskazując na Olivię.
- Traktuję Olivię jak córkę. Zaadoptowałam ją. . - wyjaśniła Maria.
- A co z naszym synem? Przecież byłaś w ciąży…
- Poroniłam. - odparła cicho Maria.
  Olivia trochę się zdziwiła. Maria rzadko kłamała. Liv wiedziała, że ten Kevin mógł im bardzo pomóc z odnalezieniu syna Marii.
- Mar, tak mi przykro… - westchnął Kevin.
- Tobie? Naprawdę? Pierwszy się zmyłeś zostawiając mnie samą z tym wszystkim. Jesteś zwykłem tchórzem, Kev.
  Po policzkach Marii popłynęły pojedyncze łzy. Kevin wyszedł bez słowa, a Maria poprosiła Oliwię o chwilę prywatności. Liv miała nadzieję, że dogoni Kevina. Mimo swojej chorej nogi walczyła o szczęście swojej mamy.
- Panie Kevinie! - wołała Olivia.
  Był już zbyt daleko aby móc ją usłyszeć. Krzyczała z całych sił jego imieć aby się odwrócił i ją dostrzegł. Mimo tego, że ledwo biegła nie mogła pozwolić mu odejść. Mężczyzna się odwrócił i dostrzegł, że w oddali Olivia go woła. Podbiegł do niej.
- O co chodzi? - zapytał Kevin.
- On żyje. - odparła Olivia ciężko dysząc.
- Słucham?
- Wasz syn żyje. - wyjaśniła Olivia. - To wszystko kłamstwo. Jesteś detektywem, pomóż nam go odnaleźć.

***
Kevin to były facet Marii. Na pewno jeden z głównych postaci. Mało uczuć naszych głównych bohaterów ale na to będzie jeszcze czas. Rozdział nie jest zły choć mógłby być lepszy. Co będę narzekać. 
Zapraszam do czytania i komentowania. 
Przepraszam za błedy. 
PS Jesli chcecie się ze mną skontaktować to wszystkie informacje w zakładce O MNIE 
Mia

8 komentarzy:

  1. Hej.:)
    Czasami tak jest, że osoby spotkane przez przypadek mogą odmienić nasze życie, choć nawet się tego nie spodziewamy.:D
    Maria i Kevin.. Jestem ciekawa, czy dawne uczucie odżyje, czy odnajdą syna.:D
    Ana i Liv.. Ich przyjaźń jest piękna, doskonała.
    Szkoda mi tylko Lilly, niby ma brata, ale uwaga rodziców też jest bardzo potrzebna dzieciom.:D
    " Na pewno jeden z głównych postaci".:D Tu masz malutki błąd.:D
    Pozdrawiam serdecznie,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne tak jak pisarka

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo mi się podoba, zauważyłam, że coraz bardziej się rozpisujesz. :D Łoł, nie spodziewałam się, że Kevin, były Marii, będzie ją szukał. Ale skoro jest takim dobrym detektywem, to pewnie znajdzie ich syna; jak podejrzewam Willa.
    Tajemnica Any wyszła na jaw, a Olivia zachowała się tak, jak podejrzewałam, że się zachowa. Na początku miała pretensje, ale później, gdy emocje opadły, zrozumiała, że Ana nie ma zbyt wielkiego wyboru...
    No i nie mogę doczekać się kolejnego spotkania Liv z Willem!
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i przepraszam, że tak późno wpadam, ale byłam na wyjeździe. :)

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie ciekawie się rozwija ;) Podoba mi się zachowanie Willa taka fascynacja połączona z zauroczeniem :) bardzo fajnie się to czyta ;) Reakcja Marii bardzo prawdziwa i prawdopodobna, przyczepię się jednak do Olivii z jednej strony szanuje decyzję Any i się nie wtrąca, z drugiej nie szanuję decyzji Marii i zatrzymuje Kevina. Jakoś wydaje mi się to mało możliwe ;)
    Czekam na następny
    Pozdrawiam Syntia ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu znalazłam chwilkę żeby zajrzeć. Ogólnie fajny rozdział, ciekawy. Podoba mi się jak kreujesz Willa i jego fascynację wymieszaną z zauroczeniem. Fajnie też opisałaś reakcje Marii wydawała się bardzo prawdopodobna. Przyczepie się jednak do Olivii - z jednej strony odpuszcza Anie dość szybko i szanuje jej decyzję, z drugiej nie szanuje decyzji Marii i bez porozumienia z nią rusza za Kevinem.
    Ogólnie rozdział fajny, czekam co będzie dalej.
    Pozdrawiam Syntia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Olivia taką jest właśnie postacią. Często jeszcze zaskoczy :)

      Usuń
  6. Witaj! :)
    Strasznie mi szkoda Mari przecież ona chyba nie będzie zadowolona, gdy wstanie...
    Olivia jest niesamowitą przyjaciółką <3
    Will się zakocha, albo już zakochał :D
    Jak Maria się dowie, że olivia mu powiedziała prawdę... Zdenerwuje się.
    Wybacz. Kiepski komentarz, ale dzisiaj po południu wyjeżdżam i po prostu nie mam czasu na lepszy ;)
    Pozdrawiam!
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń