Gdy dotarli na miejsce Olivia chciała poważnie porozmawiać z Willem i wszystko mu wytłumaczyć.
- Posłuchaj, to był nasz pierwszy i ostatni pocałunek. Ty takiej znajomości w żaden sposób nie traktujesz poważnie. Ja nie jestem jakąś łatwowierną, głupią gąską, która marzy tylko o tym aby złowić jakiegoś bogatego panicza takiego jak ty. Może i jestem biedna ale nie naiwna. Zapomnij o tym pocałunku i tu więcej nie przyjeżdżaj. Ja jestem sprzątaczką, a ty kimś zupełnie nie z mojego świata. Rozumiesz?
- Liv, ja tak o tobie nie myślę. Chciałbym tylko…
- Nie. - oznajmiła stanowczo Olivia i zdecydowała się wyjść z samochodu.
Powolnym krokiem udała się do mieszkania. Maria siedziała na łóżku i szyła. To było jej ulubione zajęcie. Olivia ucieszyła się, że kobieta w końcu czymś się zajęła.
- Hej, co robisz? - zapytała Olivia.
- Szyję bluzkę dla ciebie. Jak skończę to ci pokażę. - odpowiedziała Maria. - A ty co robiłaś?
- Zapisałam się na kurs kulinarny. - wypaliła Olivia.
Maria spojrzała na nią ostro i odłożyła fragment materiału. Mina Olivii zrzedła.
- Nie cieszysz się? - zapytała niepewnie dziewczyna.
- W sumie zaskoczyłaś mnie. Nie sądziłam, że się na coś takiego zdecydujesz. No ale przecież lubisz gotować. Cieszę się, że robisz coś dla siebie, Liv. - powiedziała w końcu Maria i uściskała córkę.
***
Mandy po raz kolejny rozmyślała o Willu i o tym jak ją potraktował. Nie umiała zrozumieć jego postępowania. Wszyscy wokół powtarzali jej, że to dla niej doskonała partia. Przystojny, wysoki, zamożny, z dobrej rodziny. Ideał. Odkąd pamiętała byli najlepszymi przyjaciółmi. Nie chciała mu się narzucać ale wciąż ktoś na nią naciskał. Ich przyjaźń mogła tego nie przetrwać. Siedziała samotnie w swoim niewielkim mieszkanku myśląc o tym jak go zdobyć i jednocześnie go od siebie nie odstraszyć. Czuła, że Will myśli o innej. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Miała nadzieję, że nieproszony gość zaraz sobie pójdzie. Niestety tak się nie stało. Mandy otworzyła drzwi i ujrzała w nich Willa.- Cześć, mogę wejść? - zapytał niepewnie.
- Jasne. - odparła Mandy. - Wejdź.
Była naprawdę zaskoczona. Był ostatnią osobą, którą spodziewała się tutaj zobaczyć.
- Mandy, przepraszam za to, że cię wystawiłem. - wymamrotał. - Zachowałem się jak gnojek.
- W porządku. Nie gniewam się na ciebie. Innym razem się spotkamy. - odparła Mandy.
- Ciągle popełniam błędy z których trudno jest mi się wyplątać. - wyjaśniał Will.
Mandy zaprosiła Will do mieszkania. Poczęstowała go herbatą z miodem i słuchała jego wywodów. Cieszyła się, że jest jedną z niewielu osób które on darzy zaufaniem.
- Chyba się zakochałem. - wypalił Will. - Nie wiem, nie potrafię tego wytłumaczyć. Najgorsze jest to, że ona zupełnie nie jest mną zainteresowana. Uważa, że nie jestem dla niej.
„Czyli to nie ja…” - westchnęła w duchu Mandy.
- Nikogo nie jesteś w stanie zmusić aby cię pokochał. - odparła Mandy. - Odpuść.
- No właśnie dlatego przyszedłem do ciebie. Chodzi o to, że chciałbym z tobą być. Zgadzasz się?
Mandy była kompletnie zdezorientowana. Nie spodziewała się takiego obrostu sprawy.
- Eee… - jęknęła Mandy.
- Jeśli potrzebujesz więcej czasu aby przemyśleć to rozumiem. Zaczekam.
- Przecież wiesz, że cię kocham. - powiedziała Mandy.
Will zbliżył się do Mandy, objął ja i delikatnie pocałował ją w usta. Dziewczyna jęknęła. Od dawna o tym marzyła. Z kolei Will był kompletnie gdzie indziej. Myślał o Olivii ale nie dawał po sobie tego poznać.
- Spróbujmy. - odparła Mandy i się do niego przytuliła.
Nie sądziła, że ten dzień tak szczęśliwie się dla niej zakończy. Wiedziała, że nadejdzie dzień w którym go w sobie rozkocha. Wierzyła, że jej miłość wystarczy aby ich związek przetrwał. Will do końca nie był pewien czy dobrze robi. Od zawsze byli przyjaciółmi, mieli wspólne zainteresowania ale nigdy nie myślał o niej jako o kimś z kim mógłby się związać. Podjął ryzyko. Nie wiedział tylko ile jest w stanie znieść.
***
Minął tydzień odkąd Will zdecydował się na związek z Mandy. Jego przyjaciel Mike nie mógł uwierzyć w to w co się wpakował Will.- Stary, w coś ty się wpakował? - zapytał Mike. - Związek? Do trzydziestki mieliśmy się nie żenić i żyć jakby jutra nie było. I w dodatku z Mandy? Przecież ona ci się nawet nie podoba.
- Jest piękna. - oznajmił Will. - Ma wiele zalet. Zresztą o ślubie nic nie wspominałem.
- To kwestia czasu, Will. Ona długo na ciebie polowała. W końcu jej się udało. Nawet się nie obejrzysz a będziesz już żonaty.
- Przesadzasz. - westchnął Will.
Will miał markotną minę dlatego Mike nie chciał go zbytnio denerwować. Miał dla niego niespodziankę.
- Urządzam prywatkę. - oznajmił Mike. - Zapraszam cię. Oczywiście wraz z Mandy.
- Przyjdę ale sam. - odparł Will. - Muszę odpocząć i się wyluzować.
- Ja nic nie mówię ale wymiksuj się z tego jak najprędzej. Jak już po tygodniu czujesz się zmęczony to znaczy, że ta dziewczyna nie jest dla ciebie.
Will musiał w myślach przyznać rację swojemu przyjacielowi. Męczył się, potrzebował wolności i samotności. Mandy była wszędzie. Gdy pracował w swoim mieszkaniu to ona mu gderała nad uchem, a gdy on próbował się do niej w jakiś sposób dobrać ona krzyczała i odmawiała mówiąc, że seks możliwy jest ale tylko po ślubie. Jak sama mówiła: kocha go ale nie zmieni dla niego swoich zasad.
- Zaprosiłem Anę tą dziewczynę, którą poznałem w klubie. Przyjdzie z przyjaciółką. Może zainteresujesz się przyjaciółką?
- Daj spokój. Mam dziewczynę. - warknął Will.
- Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Aha i powiedziałem Anie, że przywieziesz i odwieziesz ją i jej przyjaciółkę na imprezę. To nie problem, prawda?
- Słucham? To mam nie pić?
***
Ana błagała, namawiała i prosiła Olivię aby udała się z nią na imprezę organizowaną przez jej jakiegoś nowego przyjaciela. Olivia nie miała na to największej ochoty. Przecież nie mogła nawet potańczyć. Ze względu na przyjaciółkę musiała się zgodzić. Ana ubrała się w czarną obcisłą sukienkę na ramiączkach. Włosy związała w luźnego koka i założyła czarne szpilki. Olivia postanowiła w żaden sposób nie wydziwiać. Założyła legginsy w kwiaty, których jeszcze ani razu nie miała na sobie. Kupiła je rok temu na wyprzedaży i ani razu nie miała okazji ich założyć. Dobrała do nich granatowy T-Shirt i czarne trampki. Olivia miała nadzieję, że nikt nie będzie gapił się na jej obandażowaną nogę, która prawie wcale już jej już nie bolała. Włosy postanowiła zostawić rozpuszczone.- Ale się odstawiłaś. - odparła Olivia. - To dla twojego nowego przyjaciele, hm?
- Oj, po prostu chcę ładnie wyglądać. To źle?
- Nie, oczywiście że nie. No to gdzie odbywa się ta impreza?
- Mason Hall 15. - odparła Ana. - To już ta lepsza dzielnica.
- Przecież to daleko. Jak my się tam dostaniemy?
- Jego przyjaciel po nas przyjedzie. Poznałam go więc wiem jak wygląda. Przystojnaiczek.
Dziewczyny czekały około dziesięciu minut zanim Will po nie przyjechał. Olivia nie od razu poznała, że to on. Dopiero gdy wsiadła do samochodu miała poczucie, że tu kiedyś była.
- Will?! - zawołała Olivia.
- Tylko nie krzycz. Nie wiedziałem, że ty też tu będziesz. - warknął Will.
Olivia przeklinała samą siebie, że zdecydowała się na tę przeklętą imprezę. Teraz wiedziała, że to był wielki błąd. Ana patrzyła na nich z wielkim zaciekawieniem. Skąd się znali? Jak się poznali? Co ich łączy?
Jechali w milczeniu. Żadne z nich nie miało ochoty na jakiekolwiek kłótnie.
***
Maria siedziała samotnie w mieszkaniu i bezskutecznie przeszukiwała wszystkie zakamarki mieszkania w nadziei, że znajdzie leki, które dawały jej ukojenie i spokój. Starała się jakoś ukrywać przed Liv swoje zdenerwowanie niespodziewanym pojawieniem się Kevina. Gdy dzwonek zadzwonił do drzwi to uznała, że Olivia znów czegoś zapomniała. Otworzyła drzwi i omal nie zemdlała gdy zobaczyła uśmiechniętego Kevina z białą teczką w ręce.- Chyba wyjaśniłam się wyraźnie, że nie chcę cię tu więcej widzieć. - warknęła Maria.
- Wiem, że nasz syn żyje. Ma dokumenty, które mogą nas do niego przybliżyć. - powiedział szybko Kevin. - Mar, wysłuchaj mnie. Tylko o to cię proszę.
- Wejdź. - powiedziała cicho Maria. - Masz pięć minut.
- Nasz syn mieszka gdzieś tu, w Denver. Jego zastępczy rodzice uznali, że imię Willow jest zbyt dziewczęce dlatego zmienili je na Will. Ma także młodszą siostrą.
- Mieszka gdzieś tutaj… - westchnęła cicho Maria. - Tylko gdzie?
- Próbuję to ustalić. Nie martw się Mar, odnajdziemy go.
- I tak to nie zmieni niczego między nami. Nienawidzę cię.
- Wiem, że i tak mnie kochasz. Takiej miłości jak nasza się nie zapomina. - powiedział Kevin.
Sukienka Any
Strój Olivii
***
Witajcie ponownie :)
Rozdział jest taki sobie. Dopiero w następnym rozdziale będzie się więcej działo. Will się dziwnie zachowuje. Wiem. Mota się. Szkoda mi Mandy ale wiecie co? Później już mi nie będzie jej szkoda :D Zresztą przekonacie się sami. Oceniajcie.
Zapraszam do czytania i komentowania.
Przepraszam za błedy
Mia.