poniedziałek, 10 listopada 2014

20. To już naprawdę koniec...

t  Olivia denerwowała się tak jak jeszcze nigdy w swoim życiu. Nadszedł dzień o którym od zawsze marzyła. Otwarcie restauracji było spełnieniem jej marzeń. Dzięki Willowi udało jej się wyremontować salę w kilka dni. Była mu za to bardzo wdzięczna. Pomógł jej także w rozreklamowaniu nowego miejsca. Dla gości przygotowała darmową kolację. W kuchni pomagała jej Lilly wraz z Willem i Mike'm. Lokal nie był okazały ale przytulność i wystrój tego miejsca przyciągały coraz to nowych klientów. Liv uwielbiała gotować. Potrafiła łączyć smaki, a jej restauracja zbierała same pochlebne recenzje. Niestety nie miała zbyt wiele czasu dla siebie. Pracowała po dwanaście godzin. Czasem nawet zdarzało się więcej. Potrzebowała pomocy w prowadzeniu kuchni. To było dla niej zbyt duże obciążenie psychiczne i fizyczne.
- Powinnaś odpocząć. - odezwał się Will.
   Przychodził do niej wieczorami. Lubił jej kuchnię. Często jadali we dwoje.
- Wiem. - przyznała mu rację. - Muszę kogoś zatrudnić do pomocy.
- Zamieść ogłoszenie w gazecie. - poradził jej. - Może ktoś się zgłosi.
- I chyba tak zrobię. - westchnęła.
- Potrzebujesz odpoczynku. Zrobić ci masaż?
- Chyba żartujesz. - prychnęła. - Od masażu do masażu i dziecko gotowe.
  Will zaczął się histerycznie śmiać, a Olivia wraz z nim. Jak co wieczór sprawdzała swoją pocztę. Prosiła swojego listonosza o to aby chował listy pod wycieraczkę. W domu dziecka często chowały zabawki, a niektóre z nich listy pod łóżko. Zdziwiona Olivia dostrzegła, że listonosz przyniósł jej list od niejakiej Melisy Whitman.
- Will, znasz niejaką Melisę Whitman? - zawołała.
- Nie, a co?
- No właśnie nie wiem. Może to jakaś pomyłka...
  Will podszedł do niej i uważnie przyjrzał się kopercie na której wyraźnie widniało imię i nazwisko Olivii.
- Otwórz. - poradził jej. - Może to jakaś twoja daleka krewna?
  Liv długo się wahała. Niestety jedną z jej największych słabości była ciekawość. Gdy otworzyła kopertę i zaczęła czytać to mimowolnie po jej policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.

Kochana Liv!
  Dziękuję, że otworzyłaś kopertę. Zawsze wiedziałam, że ciekawość była Twoją największym utrapieniem. Pewnie już dawno rozpoznałaś mój styl pisma. Nikt tak nie bazgrze jak ja, Ana. Długo by pisać dlaczego zmieniłam swoje imię, nazwisko, miejsce zamieszkania, a nawet wygląd. Pewnie myślisz, że o Tobie zapomniałam ale nic z tych rzeczy. Tyle czasu minęło od ostatniej naszej rozmowy. Pewnego dnia znów się spotkamy i postaram się Ci wszystko wyjaśnić. Nie mogę na razie zdradzić żadnych konkretnych szczegółów. Tęsknię za Tobą. Nie mogę Ci powiedzieć gdzie obecnie przebywam. Mój ojciec zna wszystkie szczegóły dotyczące mojego odejścia. On Ci o wszystkim szczegółowo opowie. Mam nadzieję, że nie kłócisz się z Willem. To bardzo wartościowy mężczyzna. Wiem, że go kochasz tylko wstydzisz się do tego przyznać. On nie ucieknie. Jak jeszcze nie uciekł to już nie ucieknie. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Pamiętaj. Przyjaciółki na zawsze. 
Od teraz 
Melisa

- Co się dzieje? - zapytał Will.
- Przytul mnie. - wyszeptała Liv.
  W jej życiu zdarzyło się wiele złego. Dwanaście lat spędzonych w domu dziecka nauczyło ją jednego. Jeśli chcesz osiągnąć cokolwiek musisz być sam. Teraz zrozumiała, że to bzdury. Gdyby nie Maria nie było by jej w tym miejscu w którym obecnie przebywa, gdyby nie Ana nigdy by nie zaufała, a gdyby nie Will to nigdy by nie pokochała. Między nimi doszło do jednego pocałunku, który na zawsze wszystko zmienił. Jak sam przyznał związek z Mandy był błędem. Pragnął tylko jednej kobiety. A tą kobietą była Olivia. Nie chciał jej wystraszyć. Póki co przyjaźń musiała mu wystarczyć. Dobrze wiedział, że łączy ich coś więcej ale Olivia wciąż nie pogodziła się ze śmiercią matki i traumą z dzieciństwa. Odkąd skończyła pięć lat ciężko pracowała. Nie była przyzwyczajona do obecności osoby drugiej. Maria ją uratowała, pokazała drogę jaką ma kroczyć. Później odeszła ale zostawiła po sobie ślad, syna.
- Myślę, że nasze pierwsze spotkanie to nie był zwykły przypadek. - westchnęła. - obydwoje się od siebie dużo nauczyliśmy.
- Kocham Cię. - wyznał- Tyle raz próbowałem ci to powiedzieć ale nie miałem odwagi. Teraz już nic nie mam do stracenia. Nie możesz wiecznie uciekać.
  Olivia z jednej strony bała się zaufać ale z drugiej to mogła to być jej jedyna szansa na szczęście. Nie mogła pozwolić mu odejść. Nie tym razem.
- Zaryzykujmy, Will. - odparła i delikatnie pocałowała go w usta.

***
  Lilly wciąż nie wiedziała czy to związek czy zwykły romans. Pocałowali się kilka razy, spędzali wspólnie czas ale nic nie zanosiło się na poważny związek. I tego się obawiała. Była młoda ale nie głupia. Gdy Mike zaprosił ją na kolejna niby randkę. Odmówiła. Ona się w nim zakochiwała, a on tego w ogóle nie doceniał. Zmartwiło go jej postawa. Postanowił ją odwiedzić w jej rodzinnym domu. Pisała jak zwykle bloga. Opowiadała o swoim życiu. Gdy pisała nie słyszała nikogo wokół. Mike zakradł się gdy była ubrana tylko w szlafrok. Wyglądała inaczej niż zwykle. Miała wilgotne włosy, była nieumalowana, jego wyobraźnia cały czas się zastanawiała się co się kryje pod szlafrokiem Lilly. Zachowywał się jak bandyta. No ale musiał ją zobaczyć. Zachowywał się bezszelestnie. W pewnej chwili zakrył jej oczy dłońmi. Dziewczyna zaczęła głośno piszczeć i się wyrywać.
- Ciiiii.... - wyszeptał.
- Mike, co ty tu robisz?! - zawołała.
- Musiałem się z tobą zobaczyć. - westchnął. - Jesteś na mnie zła?
- Nie, tylko chciałam spędzić trochę czasu sama.akończył
- Kłamać to ty nie potrafisz.
   Chciał ją pocałować ale się od niego szybko odsunęła.
- Kim ja dla ciebie jestem? - zapytała. - Przyjaciółką, kochanką czy kolejną zabawką?
- Jesteś moją przyszłą żoną. - odezwał się. - Nie chciałem na ciebie zbytnio naciskać ale sama zaczęłaś ten temat.

  Nigdy nie jesteśmy wystarczająco gotowi na poważne zmiany ani na miłość, ani nawet na śmierć. Popełniamy wiele błędów. Jednak te błędy zawsze nas czegoś uczą. Niektórzy nigdy nie potrafią przyznać się do tego co kiedyś spieprzyli. Dlatego ja Olivia De Luna, a niedługo już Richards bardzo żałuję tego, że nigdy nie walczyłam o swoje szczęście. Dzięki Bogu Will miał o wiele więcej odwagi ode mnie. Uratował nas. Nigdy się nie poddawajcie i nie pozwólcie aby to strach wami przewodził. Nie uciekajcie przez problemami. One i tak kiedyś was dopadną. Kochajcie nawet jeśli wiecie, że ta miłość będzie trudna i skazana na porażkę. Bo tylko miłość potrafi zapomnieć, wybaczyć i dać drugą szansę. 
Koniec

- Piękne to co napisałaś. - westchnęła Lilly. 
- Miało być inspirująco. - odparła Olivia. - To tak na koniec. Czemu kończysz tego bloga, czemu właśnie teraz? 
- Prawdziwe życie jest o wiele ciekawsze od wirtualnego. - wytłumaczyła. - Poza tym nie mogę wiecznie uciekać przed prawdziwym życiem. 

***
Zakończyłam w dziwny sposób. Lilly zakończyła swojego bloga, a ja kończę to opowiadanie, jej blog to jakby to całe opowiadanie :D Zżyłam się z Olivią i jej problemami. Szczerzę to ją trochę podziwiam. Happy end nie dla wszystkich ale myślę, że mimo wszystko dobrze się skończyło. Epilog pojawi się w przyszłym tygodniu. To będzie pokazane jak mają się losy wszystkich bohaterów po tych kilku latach. Chciałam wam podziękować za to, że czytaliście i komentowaliście. Doceniam to ponieważ wiem jak się czasem nie chcę... haha
Nie kończę z blogowaniem, jeszcze nie. Zapraszam was na zwiastun mojego nowego opowiadania Dramione. Będzie zakręcone jak ja. http://wbrewwszystkim.blogspot.com/ - na tym blogu same wspomnienia :D 
Nie żegnam się z wami ani nic. 
Do zobaczenia!

http://ask.fm/MiaVlad - uaktywniłam, macie jakieś pytania, spostrzeżenie... Piszcie :D

Mia

    
   

3 komentarze:

  1. Uau! Jest dobrze. :)
    Sympatycznie, tak ciepło- zakończenie jest po prostu miłe.
    Wszystko się naprostowało, ułożyło- jak w prawdziwym życiu. Po burzy z a w s z e wychodzi słońce. Piękne, palące słońce.
    Ciesze się, że miałam przyjemność czytać to opowiadanie; zawsze to jakieś nowe doświadczenie, mam rację?
    Czekam na kolejną dawką twojej twórczości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze, że w koncu wszystko skończyło się szczęśliwie! Nadal trochę się bałam o relacje Olivii i Willa, ale jak widać zupełnie niepotrzebnie, bo koniec końców, wyznali sobie miłość.
    Świetny rozdział!
    Bardziej rozpiszę się przy epilogu.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakończenia często są szczęśliwe, ale tu naprawdę miałam wrażenie, że tak nie będzie :O dobre trzymanie w napięciu...

    OdpowiedzUsuń