piątek, 14 listopada 2014

Epilog

Jakiś czas później...

Ana spędzała dużo czasu w akademiku. Miała dużo nauki, a poza tym zawzięcie uczyła się języka polskiego, który wcale nie był prosty. Gdy usłyszała głośne pukanie do drzwi, westchnęła i w pośpiechu otworzyła. W drzwiach ujrzała uśmiechniętego Max'a. W ręku trzymał gazetę.
- Spóźniłeś się. - mruknęła Ana.
- Mam wieści! - zawołał Max.
 Max wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
- Jakie wieści? - zapytała.
- Chris nie żyje. Został zamordowany. - oznajmił Max.
  Ta wiadomość ją całkowicie zmroziła. W jej głowie pojawiło się nagle kilkaset przedziwnych myśli. Nie sądziła, że do tego dojdzie. Mimo iż był złym człowiekiem nie mogła pogodzić się z jego śmiercią.
- No ale przecież był sam w celi. Co się stało? - zapytała.
- Kilka dni temu Chris został przeniesiony do innej celi. Dzielił ją z dwoma niebezpiecznymi zbrodniarzami. Doszło do bójki i w rezultacie został zamordowany. - wyjaśnił.
- Przykro mi. - westchnęła. - Mimo wszystko.
- Jeszcze mam jedną wiadomość. Na pewno się ucieszysz.
- Jaką?
- Olivia i Will pobierają się w przyszłą sobotę i... - urwał Max. - Jedziesz ze mną do Denver!
- No ale przecież nie mogę...
- Komendant zgodził się abyś była obecna na ślubie swojej najlepszej  przyjaciółki. Po śmierci Chrisa mafia kompletne się rozpadła. Oczywiście będziesz miała zapewnioną ochronę. Jednak mamy nadzieję, że nic złego się nie wydarzy.
  Zaskoczona Ana z przerażeniem w oczach zaczęła wyciągać wszystkie swoje ubrania z szafy.
- Co ty wyprawiasz?! - wykrzyknął zaskoczony.
- Nie mam w co się ubrać! - zawołała Ana. - Ślub Liv to wielkie wydarzenie. Muszę przecież jakoś wyglądać.
***
   Tego dnia Mandy zaszyła się w swoim mieszkaniu wraz z butelką czerwonego wina i kalorycznymi ciastkami. Mimo, że została zaproszona na ślub Olivii i Willa to nie zamierzała tam pójść. Było jej bardzo przykro. To miała być ona. Było tak blisko. Gdy usłyszała dzwonek do drzwi nawet nie zareagowała. 
- Nie ma nikogo w domu! - zawołała. 
  Była już lekko pijana. 
- To ja Olivia. Otwórz. - usłyszała Mandy. - Chcę tylko porozmawiać. 
- Spadaj. - mruknęła ale postanowiła otworzyć jej drzwi. 
Olivia lekko się do niej uśmiechnęła i weszła do środka. 
- Czego chcesz? - warknęła Mandy. 
  Mandy nie ukrywała swojej zazdrości w stosunku do Liv. Dziewczyna wyglądała zupełnie inaczej niż na początku ich znajomości. Widocznie związek z Willem bardzo jej służył. Swoje długie kruczoczarne włosy spięła w luźny kok, założyła przewiewną kremową sukienkę i siwe baletki. Wyglądała fantastycznie.
- Przyszłam porozmawiać. - powiedziała Olivia.
- My nie mamy o czym rozmawiać.
- Mandy, bardzo mi zależy na tym abyś była obecna na naszym ślubie. Will to wciąż twój najlepszy przyjaciel. Znacie się od dziecka.
- Może i tak ale ja też mam uczucia. Póki co mam złamane serce i nie mam zamiaru patrzeć na wasze szczęście. - oznajmiła Mandy.
- Dlaczego się z nim rozstałaś? Przecież mogłabyś być teraz na moim miejscu.
- Wiem ale jego szczęście jest ważniejsze od mojego. Na tym właśnie polega miłość.

***
    Kevin wyjechał z miasta. Tego wymagała jego praca. Stały kontakt utrzymywał z Olivią, którą informowała go o wszelkich zmianach w życiu Willa. Gdy usłyszał, że ona i Will się pobierają z miejsca kupił dla nich prezent ślubny i przekazał go Liv. Cieszył się ich szczęścia i miał nadzieję, że ich miłość przetrwa wszystkie przeciwności losu jakie na nich czekają.

  Lilly układała włosy Liv, chciała aby jej włosy wyglądały zdrowo i błyszcząco. To był dla nich wszystkich bardzo wyjątkowy dzień.
- Dlaczego jesteś smutna? - zapytała nagle Lilly. - To najszczęśliwszy dzień w twoim życiu.
- Owszem cieszę się tylko... - urwała Liv. - Brakuje mi Marii no i Any. Chociaż jedna z nich powinna się tu pojawić
- Przepraszam za spóźnienie! - Olivia usłyszała znajomy głos za plecami. Odwróciła się.
  W drzwiach stała Ana. W jednej ręce trzymała kwiaty, a w drugiej prezent ślubny dla zakochanej pary. Ubrana była w czarną krótką sukienkę. Z początku Olivia była naprawdę zszokowana jej przybyciem. Nie spodziewała się jej tutaj.
- Ana! - zawołała rozentuzjazmowana Liv. - Nie mogę uwierzyć, że przyjechałaś...
  Mocno objęła przyjaciółkę nie zważając na swój makijaż i na suknię ślubną.
- Wyglądasz prześlicznie. - odparła Ana. - To twój wielki dzień. Cieszę się, że mogę tu być.
- No to teraz mogę w końcu powiedzieć, że jestem szczęśliwa!

   Ślub odbył się w bardzo skromnej i miłej atmosferze. Każdy zachwycał się pięknym wyglądem panny młodej, a Will nie mógł oderwać od niej wzroku. To był najszczęśliwszy dzień w ich życiu. Spełnili swoje największe marzenie, w końcu byli naprawdę szczęśliwi.
- Kocham cię. - wyznała Olivia.
- Wiem, ja ciebie też. - powiedział Will i lekko ją pocałował.

KONIEC

***
Epilog jest taki uzupełniający, nic ciekawego się w nim nie dzieje ale szczęśliwe zakończenia zawsze są dobrze odbierane. Chociaż ja wolę te złe zakończenia. Powiem wam w sekrecie że miałam plan aby to opowiadanie zakończyć smutno ale się na to nie zdecydowałam. :) Dziękuję wam za to, że byliście wraz ze mną, czytaliście, komentowaliście, mieliście cierpliwość do mojego opowiadania i do błędów jakie wciąż popełniam. Cóż zapraszam was tutaj : http://wbrewwszystkim.blogspot.com/ - od grudnia na krótkie opowiadanie Dramione, będzie trochę na śmieszno, trochę poważnie, ale mam nadzieję, że (najważniejsze) ciekawie ;)
Do zobaczyska, i ostatni raz zapraszam was do czytania i komentowania. 
Mia

poniedziałek, 10 listopada 2014

20. To już naprawdę koniec...

t  Olivia denerwowała się tak jak jeszcze nigdy w swoim życiu. Nadszedł dzień o którym od zawsze marzyła. Otwarcie restauracji było spełnieniem jej marzeń. Dzięki Willowi udało jej się wyremontować salę w kilka dni. Była mu za to bardzo wdzięczna. Pomógł jej także w rozreklamowaniu nowego miejsca. Dla gości przygotowała darmową kolację. W kuchni pomagała jej Lilly wraz z Willem i Mike'm. Lokal nie był okazały ale przytulność i wystrój tego miejsca przyciągały coraz to nowych klientów. Liv uwielbiała gotować. Potrafiła łączyć smaki, a jej restauracja zbierała same pochlebne recenzje. Niestety nie miała zbyt wiele czasu dla siebie. Pracowała po dwanaście godzin. Czasem nawet zdarzało się więcej. Potrzebowała pomocy w prowadzeniu kuchni. To było dla niej zbyt duże obciążenie psychiczne i fizyczne.
- Powinnaś odpocząć. - odezwał się Will.
   Przychodził do niej wieczorami. Lubił jej kuchnię. Często jadali we dwoje.
- Wiem. - przyznała mu rację. - Muszę kogoś zatrudnić do pomocy.
- Zamieść ogłoszenie w gazecie. - poradził jej. - Może ktoś się zgłosi.
- I chyba tak zrobię. - westchnęła.
- Potrzebujesz odpoczynku. Zrobić ci masaż?
- Chyba żartujesz. - prychnęła. - Od masażu do masażu i dziecko gotowe.
  Will zaczął się histerycznie śmiać, a Olivia wraz z nim. Jak co wieczór sprawdzała swoją pocztę. Prosiła swojego listonosza o to aby chował listy pod wycieraczkę. W domu dziecka często chowały zabawki, a niektóre z nich listy pod łóżko. Zdziwiona Olivia dostrzegła, że listonosz przyniósł jej list od niejakiej Melisy Whitman.
- Will, znasz niejaką Melisę Whitman? - zawołała.
- Nie, a co?
- No właśnie nie wiem. Może to jakaś pomyłka...
  Will podszedł do niej i uważnie przyjrzał się kopercie na której wyraźnie widniało imię i nazwisko Olivii.
- Otwórz. - poradził jej. - Może to jakaś twoja daleka krewna?
  Liv długo się wahała. Niestety jedną z jej największych słabości była ciekawość. Gdy otworzyła kopertę i zaczęła czytać to mimowolnie po jej policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.

Kochana Liv!
  Dziękuję, że otworzyłaś kopertę. Zawsze wiedziałam, że ciekawość była Twoją największym utrapieniem. Pewnie już dawno rozpoznałaś mój styl pisma. Nikt tak nie bazgrze jak ja, Ana. Długo by pisać dlaczego zmieniłam swoje imię, nazwisko, miejsce zamieszkania, a nawet wygląd. Pewnie myślisz, że o Tobie zapomniałam ale nic z tych rzeczy. Tyle czasu minęło od ostatniej naszej rozmowy. Pewnego dnia znów się spotkamy i postaram się Ci wszystko wyjaśnić. Nie mogę na razie zdradzić żadnych konkretnych szczegółów. Tęsknię za Tobą. Nie mogę Ci powiedzieć gdzie obecnie przebywam. Mój ojciec zna wszystkie szczegóły dotyczące mojego odejścia. On Ci o wszystkim szczegółowo opowie. Mam nadzieję, że nie kłócisz się z Willem. To bardzo wartościowy mężczyzna. Wiem, że go kochasz tylko wstydzisz się do tego przyznać. On nie ucieknie. Jak jeszcze nie uciekł to już nie ucieknie. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Pamiętaj. Przyjaciółki na zawsze. 
Od teraz 
Melisa

- Co się dzieje? - zapytał Will.
- Przytul mnie. - wyszeptała Liv.
  W jej życiu zdarzyło się wiele złego. Dwanaście lat spędzonych w domu dziecka nauczyło ją jednego. Jeśli chcesz osiągnąć cokolwiek musisz być sam. Teraz zrozumiała, że to bzdury. Gdyby nie Maria nie było by jej w tym miejscu w którym obecnie przebywa, gdyby nie Ana nigdy by nie zaufała, a gdyby nie Will to nigdy by nie pokochała. Między nimi doszło do jednego pocałunku, który na zawsze wszystko zmienił. Jak sam przyznał związek z Mandy był błędem. Pragnął tylko jednej kobiety. A tą kobietą była Olivia. Nie chciał jej wystraszyć. Póki co przyjaźń musiała mu wystarczyć. Dobrze wiedział, że łączy ich coś więcej ale Olivia wciąż nie pogodziła się ze śmiercią matki i traumą z dzieciństwa. Odkąd skończyła pięć lat ciężko pracowała. Nie była przyzwyczajona do obecności osoby drugiej. Maria ją uratowała, pokazała drogę jaką ma kroczyć. Później odeszła ale zostawiła po sobie ślad, syna.
- Myślę, że nasze pierwsze spotkanie to nie był zwykły przypadek. - westchnęła. - obydwoje się od siebie dużo nauczyliśmy.
- Kocham Cię. - wyznał- Tyle raz próbowałem ci to powiedzieć ale nie miałem odwagi. Teraz już nic nie mam do stracenia. Nie możesz wiecznie uciekać.
  Olivia z jednej strony bała się zaufać ale z drugiej to mogła to być jej jedyna szansa na szczęście. Nie mogła pozwolić mu odejść. Nie tym razem.
- Zaryzykujmy, Will. - odparła i delikatnie pocałowała go w usta.

***
  Lilly wciąż nie wiedziała czy to związek czy zwykły romans. Pocałowali się kilka razy, spędzali wspólnie czas ale nic nie zanosiło się na poważny związek. I tego się obawiała. Była młoda ale nie głupia. Gdy Mike zaprosił ją na kolejna niby randkę. Odmówiła. Ona się w nim zakochiwała, a on tego w ogóle nie doceniał. Zmartwiło go jej postawa. Postanowił ją odwiedzić w jej rodzinnym domu. Pisała jak zwykle bloga. Opowiadała o swoim życiu. Gdy pisała nie słyszała nikogo wokół. Mike zakradł się gdy była ubrana tylko w szlafrok. Wyglądała inaczej niż zwykle. Miała wilgotne włosy, była nieumalowana, jego wyobraźnia cały czas się zastanawiała się co się kryje pod szlafrokiem Lilly. Zachowywał się jak bandyta. No ale musiał ją zobaczyć. Zachowywał się bezszelestnie. W pewnej chwili zakrył jej oczy dłońmi. Dziewczyna zaczęła głośno piszczeć i się wyrywać.
- Ciiiii.... - wyszeptał.
- Mike, co ty tu robisz?! - zawołała.
- Musiałem się z tobą zobaczyć. - westchnął. - Jesteś na mnie zła?
- Nie, tylko chciałam spędzić trochę czasu sama.akończył
- Kłamać to ty nie potrafisz.
   Chciał ją pocałować ale się od niego szybko odsunęła.
- Kim ja dla ciebie jestem? - zapytała. - Przyjaciółką, kochanką czy kolejną zabawką?
- Jesteś moją przyszłą żoną. - odezwał się. - Nie chciałem na ciebie zbytnio naciskać ale sama zaczęłaś ten temat.

  Nigdy nie jesteśmy wystarczająco gotowi na poważne zmiany ani na miłość, ani nawet na śmierć. Popełniamy wiele błędów. Jednak te błędy zawsze nas czegoś uczą. Niektórzy nigdy nie potrafią przyznać się do tego co kiedyś spieprzyli. Dlatego ja Olivia De Luna, a niedługo już Richards bardzo żałuję tego, że nigdy nie walczyłam o swoje szczęście. Dzięki Bogu Will miał o wiele więcej odwagi ode mnie. Uratował nas. Nigdy się nie poddawajcie i nie pozwólcie aby to strach wami przewodził. Nie uciekajcie przez problemami. One i tak kiedyś was dopadną. Kochajcie nawet jeśli wiecie, że ta miłość będzie trudna i skazana na porażkę. Bo tylko miłość potrafi zapomnieć, wybaczyć i dać drugą szansę. 
Koniec

- Piękne to co napisałaś. - westchnęła Lilly. 
- Miało być inspirująco. - odparła Olivia. - To tak na koniec. Czemu kończysz tego bloga, czemu właśnie teraz? 
- Prawdziwe życie jest o wiele ciekawsze od wirtualnego. - wytłumaczyła. - Poza tym nie mogę wiecznie uciekać przed prawdziwym życiem. 

***
Zakończyłam w dziwny sposób. Lilly zakończyła swojego bloga, a ja kończę to opowiadanie, jej blog to jakby to całe opowiadanie :D Zżyłam się z Olivią i jej problemami. Szczerzę to ją trochę podziwiam. Happy end nie dla wszystkich ale myślę, że mimo wszystko dobrze się skończyło. Epilog pojawi się w przyszłym tygodniu. To będzie pokazane jak mają się losy wszystkich bohaterów po tych kilku latach. Chciałam wam podziękować za to, że czytaliście i komentowaliście. Doceniam to ponieważ wiem jak się czasem nie chcę... haha
Nie kończę z blogowaniem, jeszcze nie. Zapraszam was na zwiastun mojego nowego opowiadania Dramione. Będzie zakręcone jak ja. http://wbrewwszystkim.blogspot.com/ - na tym blogu same wspomnienia :D 
Nie żegnam się z wami ani nic. 
Do zobaczenia!

http://ask.fm/MiaVlad - uaktywniłam, macie jakieś pytania, spostrzeżenie... Piszcie :D

Mia

    
   

niedziela, 2 listopada 2014

19. Zbliżenia

 Olivia z przerażeniem wyrywała się spod objęć Willa. Mężczyzna cały czas ją do siebie przyciągał i osaczał z każdej ze stron. Nagle usiadł na łóżku i zaczął się do niej dziwnie uśmiechać. Zdezorientowana dziewczyna zupełnie nie rozumiała o co mu może chodzić. Jeszcze kilka minut temu myślała, że Will chce ją zgwałcić. Teraz zaś miała wrażenie, że chodzi mu o coś zupełnie innego.
- Ależ ty jesteś niemądra Liv. - westchnął Will. - W życiu bym cię do niczego nie zmusił.
 Olivia odetchnęła z ulgą. W głębi duszy poczuła ulgę. Wierzyła w dobre intencje Willa, ale nie wierzyła samej sobie. To co niego czuła było bardzo silne. Bała się stracić panowanie nad sobą. Will w każdej chwili mógł przestać panować nas swoimi emocjami. Ostatnimi czasy wiele złego zdarzyło się w jego życiu.
- Nie bój się, usiądź obok mnie. - odparł Will.
  Liv usiadła obok niego i delikatnie pogłaskała go po karku.
- Jak się czujesz? - zapytała z troską.
- Szczerze? Kompletnie zagubiony. - wyznał.
- Przykro mi z powodu odwołania ślubu. Może jeszcze się wszystko jakoś ułoży.
- Cieszę się, że stało się tak, a nie inaczej. - odparł Will. - Nie kochałem jej. Tu chodzi o moich rodziców.
- Kevin był bardzo młody. Przestraszył się zobowiązań. Nic go nie usprawiedliwia- westchnęła Olivię. - Jednak mimo wszystko uważam, że ci dwoje naprawdę bardzo się kochali. To smutne, że to wszystko właśnie tak się skończyło.
- Może i tak ale nie chcę utrzymywać z nim kontaktu. - powiedział.
  Will spojrzał jej w oczy i delikatnie ujął jej rękę. Minęło kilka tygodni od kiedy ostatni raz jej się tak badawczo przyglądał.
- Dawno się nie widzieliśmy. - westchnął Will. - Tęskniłem...
- Nie zaczynaj...
- Jak zawsze piękna i..,uparta.
- Will, jest już bardzo późno. Chciałabym się położyć spać. - ponagliła go.
- Utulę cię do snu. - wyszeptał.
- Will, nie...
- Pozwól mi, proszę.

***
   Ana siedziała w swoim małym mieszkaniu i przygotowywała się do jutrzejszych zajęć. Teraz wszyscy zwracali się do niej per Melisa. Na początku było jej bardzo ciężko się zaaklimatyzować. Minęło kilka tygodni od kiedy zaczęła tak naprawdę poznawać Polską kulturę. Do domu dzwoniła raz w tygodniu. Rozmawiała z ojcem i braćmi. Z Olivią nie utrzymywała żadnego bliższego kontaktu. Bardzo za nią tęskniła. Bardzo dużo czasu spędzała z Max'em. Nie wiedziała do końca czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie. Bardzo go lubiła. Miała dwie koleżanki Klaudię i Beatę. Wszystko co im o sobie opowiedziała było kłamstwem. 
- Nie lubię kłamać. - westchnęła Ana rozmawiając przez telefon z Max'em. 
- Wiem ale musisz. Taki są wady bycia świadkiem koronnym. - odparł Max. 
- Co u Olivii? 
- Otwiera własną restaurację. Liv i Will spędzają mnóstwo czasu razem. W pewnym sensie są parą. Tylko Olivia jeszcze nie potrafi się z tym pogodzić. 
- Cieszę się ich szczęściem. 
  Max wyczuł w jej głosie smutek. 
- Czemu jesteś smutna? 
- Piszę list do Olivii. Jeszcze nie wiem czy go wyślę. Jest bardzo osobisty. - powiedziała niepewnie Ana. 
- Wyślij wtedy kiedy będziesz na to naprawdę gotowa. - poradził jej Max. 
- Dzięki Max. Za wszystko. 
  Obydwoje nie byli pewni czy to co siebie czują to miłość czy tylko wdzięczność za okazaną pomoc. Nie chcieli się śpieszyć. Londyn i Polska to dwa zupełnie inne światy. Czasem tęsknota była nie do zniesienia. Wierzyli, że związek zbudowany na przyjaźni jest silniejszy niż na zwykłej namiętności i pożądaniu. To czas miał wskazać im dalszą drogę. 

***
   Chris siedział samotnie w celi. Był sam. Nikt go nie odwiedzał. Nawet Nicole o nim zapomniała. Przede wszystkim chciała ratować własną skórę. Nie obchodził jej jego los. On sam zrozumiał, że nikt nigdy tak naprawdę go nie kochał. Został skazany na dwadzieścia pięć lat pozbawienia wolności. Niegdyś przywódca, teraz wielki przegrany. Wciąż uważał, że to jak postępował było słuszne. Nikogo nie słuchał. Całe dnie leżał na łóżku więziennym i opracowywał nowy plan działania. Nie chciał pogodzić się z porażką. Zabił Anakondę, swojego niegdyś najlepszego przyjaciela. Czy tego żałował? Nie. Żałował tylko tego, że zabrakło mu większej ostrożności. Teraz było za późno na gdybanie. Wiedział, że nie pozostało mu wiele czasu ale nie chciał w żaden sposób pogodzić się porażką. Był typem człowieka, który nie przegrywa, słowa klęska nie było w jego słowniku. Przez cały czas tępym wzrokiem wpatrywał się w ścianę. Nie chciał jeść ani pić. Zachowywał się spokojnie. Nie wszczynał awantur, nie próbował zrobić sobie krzywdy, po prostu czekał. 

    Lilly pisała swojego bloga od trzech lat. W końcu zdecydowała się z tym skończyć. Internet to namiastka prawdziwego życia. Odkąd poznała Liv zrozumiała co w jest w życiu najważniejsze. Często kłóciła się z rodzicami. Nie doceniała ich, a przecież tak wiele dla niej robili. Postanowiła, że od teraz będzie zupełnie inaczej postępować. Po pierwsze nie potrafiła już dłużej ukrywać swoich prawdziwych uczuć do Mike'a. Chciała wiedzieć czy istniała jakaś szansa aby mogli być parą. Późnym popołudniem odwiedziła go w jego mieszkaniu. Pracował.
- Lilly, co za niespodzianka.,, - odparł Mike.
  Wyglądał na bardzo przemęczonego.
- Źle wyglądasz. - odparła Lilly i weszła do środka
- Co cię tu sprowadza? Jest już dosyć późno.
- Chciałabym z tobą porozmawiać. - oznajmiła Lilly - Kończysz na dziś z pracą?
- Właściwie to jeszcze....
- Kończysz. - odparła zdecydowanie Lilly. - Siadaj, zrobię ci coś do jedzenia.
- No ale mieliśmy porozmawiać. - przypomniał jej Mike.
  I już jej było. Mike z uwielbieniem przyglądał się jej krzątaninie w kuchni. Marzyło mu się aby było tak już zawsze. Ona i on. Tylko oni. Wygodnie położył się na swoim łóżku i zamknął oczy. Zasnął. Gdy Lilly wróciła z  zapiekanką w cieście naleśnikowym dostrzegła śpiącego Mike'a na łóżku. Rozczulił ją ten widok.
- A mieliśmy porozmawiać. - wyszeptała.

***
Kochani, ale zawaliłam. Przepraszam. 
Rozdział miał pojawić się do piątku, a wstawiam dopiero dzisiaj w niedzielę. Musze się jakoś usprawiedliwić. Rozdział wstawiam jak na mnie bardzo późno. Nauka, praca w dodatku ostatnio, i brak czasu. To przedostatni rozdział. Jeszcze będzie jeden rozdział i epilog :) Jak wam się podoba? Nasi bohaterowie w końcu się docierają. Mam do was pytanie. Czy znacie jakiś fajny program w którym można tworzyć filmiki? Chciałabym stworzyć nowy zwiastun mojego nowego "Perfekcyjnie niedopasowani" by Dramione. No ale nie mam jak. Mam innego windowsa, i mojego ulubionego Windows movie maker szlag trafił :( 
Życzę wam Dobranoc. 
Zapraszam do czytania i komentowania. 
Przepraszam za błędy. 

Mia